Strona:Henryk Sienkiewicz - Wspomnienia sierżanta Legji Cudzoziemskiej.djvu/213

Ta strona została przepisana.

kilka godzin kanałem Holenderskim i oto Amsterdam!
Powietrze jest tak ostre, że oddychając, sprawia mi to ból w piersiach. Tak tęskniłem za śniegiem i mrozem, nie przewidując, że może mnie to do łóżka położyć.
Z Amsterdamu koleją udaję się do Hardevyk, skąd wysyłam telegram do kraju, donosząc o szczęśliwem mojem przybyciu.
Po załatwieniu formalności, otrzymawszy paszport i pieniądze na drogę, nie tracąc ani jednego dnia, przez Hanower, Berlin, jadę do Poznania, gdzie spodziewam się zastać rodzidziców i brata, którzy mieli wyjechać na moje spotkanie.
Nie znając Poznania, chociaż wiem, że nazwa hotelu nic nie oznacza, wybieram jednak Hotel Francuski. Trafiłem, jak można najlepiej. Nie zastaję rodziców, lecz tylko list, w którym donoszą, abym ich czekał.
Tutaj, w hotelu, zwracam na siebie uwagę uniformem holenderskim, a także moim chorobliwym wyglądem. Przyjechałem tu w sam karnawał 1883 roku. Zastałem wszystkich rozbawionych. Hotel przepełniony zamożną szlachtą z okolic. W tym czasie nie było prześladowań pruskich. Właściciel hotelu, p. Luziński, zapoznał mnie z kilku obywatelami;