Ta strona została przepisana.
Tej sceny nie silę się nawet opisać. Pamiętam tylko, jak przytulony do mej drogiej matki, długo bez słowa patrzyliśmy na siebie, a łzy radości i niewypowiedzianego szczęścia spływały nam po licach.
Rodziców zastałem pochylonych wiekiem, ale w pełnem zdrowiu. Ojciec jeszcze pełen energji. Brat, którego zostawiłem dzieckiem, dziś młodzieniec dwudziestokilkoletni, wyrósł jak dąb. Gdyby był Francuzem, służyłby w stu-gwardzistach Napoleońskich.
Po kilku dniach pobytu rodziców w Poznaniu, razem już z nimi powracam do Warszawy.
Na tem kończę moje opowiadanie.