Strona:Henryk Sienkiewicz - Wspomnienia sierżanta Legji Cudzoziemskiej.djvu/39

Ta strona została przepisana.

Wkrótce zjawił się Czerwony Krzyż z pań alzackich złożony; wniesiono masę najróżnorodniejszego jedzenia i picia. Damy na klęczkach rozbierały, myły tych leżących biedaków; rozdano ubrania, bieliznę; każdy żołnierz dostał oprócz tego 10 franków.
Na mnie szczególnie zwracano uwagę, aż mnie to żenowało, a powodem tego było, że byłem najmłodszy ze wszystkich i, chociaż także strasznie zmęczony, trzymałem się jednak na nogach, przytem porucznik Zieliński widocznie tym paniom coś naopowiadał o mnie.
Słowem, całą noc przy nas były, wszystkich opatrzyły, nakarmiły, a mnie wszystkie kieszenie wypchały czekoladą i cukierkami i gwałtem wcisnęły dwie butelki wina reńskiego na drogę. Ze łzami w oczach pożegnaliśmy te zacne damy, które tyle delikatności i serca nam okazały.
Żegnamy ziemię francuską, nie wiedząc, dokąd nas zawiozą. O 5-ej rano pociąg podchodzi: wsiadamy po 40-tu do wagonu i kilku żołnierzy pruskich. Na wszystkich stacjach publiczność Ciśnie się do wagonów, podając nam różne rzeczy, ale Prusacy odpędzają bagnetami.
Po kilkunastu godzinach jazdy stajemy na jakiejś większej stacji, zmienia się eskorta i Prusaków zastępują Bawarzy. Co za różnica! Zu-