do munduru na lewym boku kwadracik sukienny, na którym jest wyhaftowane gorejące serce i drobnemi literkami napis: „Arrêtez, le coeur de Jésus est la“ — „Zatrzymaj się, serce Jezusa jest tutaj“.
Wskutek tej oznaki były często kłótnie i awantury z innymi bataljonami.
Umundurowani byliśmy ciemno, z jasnoniebieskiemi wypustkami; kepi z takimże lampasem. Za uzbrojenie mieliśmy karabiny Remingtona, z szablą-bagnetem, zgrabne, dosyć lekkie. Biły, jak szaspoty, na 1200 metrów. Przy nabijaniu jeden ruch mniej, niż w szaspocie.
Leżeliśmy w namiotach, w samym zwierzyńcu, w blizkości pałacu. Miejscowość prześliczna. Czas tu nam schodził bardzo wesoło. W rannych godzinach mustry i strzelanie do celu, od 2-ej do 4-ej — teorja, a potem już wolni byliśmy. Spacery po parku, rozmaite zabawy urozmaicały oczekiwanie rozkazu wymarszu pod Paryż, bo dotąd był jeszcze nie zdobyty.
Żywieni byliśmy znakomicie. Generał często bywał w naszych kuchniach. Żołnierz dostawał codziennie podwójną porcję wina, a co 5 dni 5 franków żołdu.
W bataljonie moim zastałem jednego Polaka, niejakiego Piotrowskiego. Zaraz się z nim zapoznałem. Był starszy o kilka lat ode mnie,
Strona:Henryk Sienkiewicz - Wspomnienia sierżanta Legji Cudzoziemskiej.djvu/49
Ta strona została przepisana.