nistra wojny mianowany został porucznikiem, pomimo że pułkownik na listę awansu go nie podał Widocznie Białobłocki miał tam kogoś w Paryżu u steru rządu. Ta nominacja wielkie wrażenie zrobiła w pułku, bo to rzecz niezwyczajna.
Po powrocie do Warszawy, widywaliśmy się często i niejedną chwilę wesołą przepędziliśmy, wspominając legjon.
Był także adjutant bataljonowy Dąbrowski. Sierżantów w moim bataljonie było kilku Polaków, a mianowicie: Wrzosek, de Biller, Sokołowski, hr. Branicki, Tadeusz Brynk, Bardecki, z kaprali: Alfred Pilars, wice-kapralowie: Glinkowski, Brzycki i Recław. Trzej ostatni to byli dragoni pruscy. W r. 1870-ym przeszli do Francuzów nietylko sami, ale przyprowadzili przemocą podoficera Prusaka. Podobno w wojsku pruskiem strasznie im dokuczał i prześladował. Gdy raz byli wysłani na patrol, skorzystali z tego i tak się zemścili na swoim prześladowcy. Naturalnie, że już nigdy nie będą mogli wrócić do swej ojczyzny, bo ich tam czeka śmierć niechybna.
Po sześciomiesięcznym pobycie w Maskarze bataljon mój wyruszył do Sidi-Bell-Abbes. jest to kilka dni marszu. Pierwszy to raz ruszamy w pełnym rynsztunku bojowym.
Strona:Henryk Sienkiewicz - Wspomnienia sierżanta Legji Cudzoziemskiej.djvu/63
Ta strona została przepisana.