Strona:Henryk Sienkiewicz - Wspomnienia sierżanta Legji Cudzoziemskiej.djvu/68

Ta strona została przepisana.

często, że niektóre bataljony i po trzy lata się nie spotykają, bo są rozrzucone na ogromnych przestrzeniach. W tych razach majorowie komenderują samodzielnie bataljonami, zdają tylko raporty tygodniowe pułkownikowi i odbierają rozkazy.
Służba w Maskarze jest cięższa, niż w innych mniejszych garnizonach, z powodu zaciągania wielu wart, a także więcej skomplikowanych pułkowych manewrów. Rezyduje tu również stale generał brygady. Oprócz bataljonu legji, stoi tu także bataljon turkosów, dwa szwadrony spahisów i artylerja.
W Maskarze mój kapitan podał mnie do awansu na kaprala. Z obawą oczekuję dnia, kiedy mnie powołają do pułkownika, bo, jakem już wspomniał, boimy się go jak ognia. Chociaż kandydaci, podani przez swego majora i kapitana, zazwyczaj bywają zatwierdzani, zdarzało się jednak, że pułkownik odrzucił kandydata, gdyż taka była jego fantazja.
W dniu naznaczonym jestem przedstawiony. Przedtem kapitan mój obejrzał mnie od stóp do głowy, czy wszystko jest po formie.
Pułkownik tego dnia był wyjątkowo w dobrym humorze. Zapytał, czy jestem Polakiem, z której części Polski, czy odbyłem kampanję i gdzie mianowicie, a kiedy mu odpowiedzia-