na wylot i po kilkunastu minutach ducha wyzionął.
Pojedynki w armji są częste i tolerowane, tak, że odbywają się nawet między prostymi żołnierzami, ale zwykle kończą się lekkiemi ranami, bo pojedynek musi się odbywać przy zachowywaniu prawideł szermierstwa i w obecności „metra broni“, który nieprawidłowe pchnięcia odbija, a przytem i sekundanci starają się o wynik jak najlżejszy.
∗
∗ ∗ |
Źle się zaczyna u nas dziać, albowiem codziennie zapada wielu żołnierzy na febrę. Środki zaradcze nie pomagają. Ja jakoś dotąd trzymam się odpornie, ale czuję się nie dobrze. Straciłem apetyt. Nakoniec i na mnie przyszła kolej. Doktór odsyła mnie do szpitala.
Szpital tutejszy, nieobliczony na tak wielką ilość chorych, bo to zanosi się na epidemję, wiele pozostawia do życzenia, a tu codziennie liczba chorych się zwiększa i niema gdzie już ich mieścić.
Już sześć tygodni jestem chory. Co drugi dzień szalone ataki febry, upadek sił ogromny, chinina nie działa. Żołądek nie przyjmuje pokarmów, nie jestem już w stanie przejść kilka kroków po sali.