Strona:Henryk Sienkiewicz - Wspomnienia sierżanta Legji Cudzoziemskiej.djvu/81

Ta strona została przepisana.

Przychodzi rozkaz, aby nas przetransportowano do większych szpitali. Przygotowują cały transport 200 wielbłądów i kilkadziesiąt mułów z kakolami. Resztę bataljonu mają zastąpić turkosi. Smutny to bardzo pochód. Mnie wsadzili na wielbłąda, ale już drugiego dnia powiedziałem doktorowi, że dłużej wytrzymać me mogę tego rodzaju jazdy, wolę zostać na stepie i czekać śmierci.
Podróż na wielbłądzie dla zdrowego jest męcząca przy tem ciągłem bujaniu, a cóż dopiero dla chorego. Doktór się jakoś ulitował nade mną. Znajduje się muł. Kładą mnie do małego łóżka. Po drugiej stronie muła mam żuawa, któremu nie bardzo wiele się należy. Łóżeczka te są przyczepione na hakach do rodzaju kul baki, żołnierz prowadzi muła przy pysku. Teraz już mi daleko wygodniej i nie tak cierpię. Przybywszy do szpitala w Saidzie i po kilkodniowym tu wypoczynku, wysyłają nas do Maskary.
Tutaj szpital jest obszerniejszy i już więcej odpowiedni dla ciężko chorych, tylko bieda, że i tu niema sióstr miłosierdzia, tych prawdziwych opiekunek żołnierzy.
Dwa tygodnie tu przeleżałem. Doktorzy, widząc, że zdrowie się nie polepsza, przedstawili mnie komisji, która, nie widząc już śród-