marynarki, gdzie po kilku dniach ataki febry zupełnie ustały i jako tako trzymam się na nogach.
Znowu na okręt — i po paru godzinach stajemy przy wyspie Porcrolles, jednej z archipelagu d’Hieres. Śliczna wysepka, z brzegów tylko zamieszkana; środek zajmują lasy i łąki.
Zastaję wojskowych rozmaitej broni z kolonji, a więc z Senegalu, Algerji, Tonkinu, Kochinchiny. Wszyscy są tu po to, aby po długiej kuracji odzyskać siły.
Umieszczeni jesteśmy w pawilonach parterowych nad samem morzem. Pobyt tutaj trwa sześć miesięcy, a niekiedy i dłużej. Jeżeli kto zachoruje ciężej, odsyłają go do Tulonu.
Wstajemy tutaj o godz. 7-ej i po wypiciu kawy idziemy na spacer do godz. 10-ej, bo to godzina śniadaniowa, potem spacer lub spoczynek, o 4-ej godzinie obiad, o 8-ej kawa, a o godz. 9-ej spać idziemy.
Żywieni jesteśmy doskonale i otrzymujemy pół litra wina dziennie, a oprócz tego, przyrządzamy sobie przysmaki z rozmaitych ślimaków i mięczaków morskich.
W miasteczku wszystko jest bajecznie tanie: winogrona 10 centymów kilogram, a wino młode 20 centymów litr.
Strona:Henryk Sienkiewicz - Wspomnienia sierżanta Legji Cudzoziemskiej.djvu/83
Ta strona została przepisana.