Strona:Henryk Zieliński - Polacy i polskość ziemi złotowskiej.djvu/015

Ta strona została uwierzytelniona.

mionej i nieoświeconej (np. Mazurzy). W obydwu spisach wzorce były tak zestawione, że ani jeden nie odpowiadał sytuacji Polaka w Niemczech, tj. obywatela niemieckiego, posługującego się językiem ojczystym polskim i zaliczającego się do narodowości polskiej (o narodowość jednak wtedy jeszcze nie pytano). Nie można się dziwić, że prosty, nieoświecony chłop widząc, że „władza“ nie przewiduje, aby można było być obywatelem niemieckim a za język ojczysty uważać polski — dochodził do wniosku, iż języka polskiego jako ojczystego wpisywać nie wolno. Wzorzec, gdzie przewidywano podanie języka polskiego jako ojczystego, dotyczył przebywającego w Niemczech obywatela polskiego, przy czym osoba występująca we wspomnianym wzorcu była z zawodu „parobkiem“ (Knecht), w roku 1925 jeszcze „czeladnikiem“, co miało niemałe znaczenie, gdyż przy dość silnie u wielu Polaków (zwłaszcza w Prusach Wsch. i na Śląsku) występującym kompleksie niższości tego rodzaju sformułowanie wzorca radykalnie odstręczało od wypełnienia rubryk wedle racji polskiej przynależności narodowej. Ponadto w pouczeniu skasowano wszystkie języki (poza niemieckim), mogące służyć do ew. wypełnienia odpowiednich rubryk, rzekomo, aby nie sugerować wymienianymi dotąd w pouczeniu 12 językami, w istocie zaś tym silniej skoncentrowano sugestię na jedynym języku niemieckim (pytanie brzmiało odtąd: „Czy niemiecki, czy jaki inny język ojczysty?“).
Mimo to liczba Polaków w r. 1925 była jeszcze dość pokaźna (choć zapewne daleka od faktycznego stanu rzeczy), lecz już w r. 1933 wskutek coraz wymyślniejszych metod spisowych oraz przede wszystkim terroru antypolskiego,

    sach nie, w r. zaś 1925 na odwrót. Wynik był taki, że „dwujęzycznych“ było w r. 1910 w Saksonii 55,6%, gdy w Prusach tylko 3,7%, natomiast w r. 1925 w Saksonii było 2,2%, a w Prusach 27,5% „dwujęzycznych“ (Spr. Nar. nr 4—5/38 r., str. 384 i n.).

11