polskich działaczy, gdyż swą akcję antypolską umiejętnie maskowała szczególnie przekonywającym argumentem jedności wszystkich katolików, w kraju o przewadze protestantów. Rozporządzała przy tym potężnymi środkami materialnymi, dostarczanymi niejednokrotnie ze źródeł rządowych.
Gorzej jeszcze było na Dolnym Śląsku, w powiatach nadgranicznych, gdzie ludność polska — co prawda bardzo nieliczna — była wyznania protestanckiego. Tu, jak na Mazurach, proces germanizacji postępował bardzo szybko. Jedyną tamę dlań stanowiła spółdzielczość i inne polskie instytucje gospodarcze, w tym terenie o niewielkim zresztą zakresie promieniowania.
Mimo tych wysoce niepomyślnych warunków (i plebiscytu tu nie zabrakło) walki narodowej na Górnym i Dolnym Śląsku, pokost niemczyzny musiał być bardzo cienki. Świadczy o tym nie tylko żywiołowy rozwój uświadomienia narodowego na Górnym Śląsku w pocz. XX w. szczególnie żywy między robotnikami śląskimi[1]. Świadczą o tym także świadectwa niemieckie. I tak w tajnym sprawozdaniu o sytuacji na odcinku mniejszościowym dla ministerstwa spraw wewnętrznych z 28 maja 1938[2], obrazującym stan z 1 kwietnia 1938, czytamy m. in.: „Z wielką szkodą jest dla walki narodowej, że Górno‑Ślązak na pozostałych terenach Rzeszy jeszcze dziś określany jest po prostu jako „Polak“, a często też gorzej jest traktowany“. Trudno o lepszy dowód, do jakiego stopnia ciałem obcym w składzie ludnościowym Rzeszy niemieckiej był ten od sześciu wieków germanizowany Górny Śląsk, dowód tym cenniejszy, że wyrażony przez communis opinio narodu niemieckiego.
Uwadze ujść nie powinna ponadto jeszcze jedna ogólna cecha polskiej ludności autochtonicznej w Niemczech, szcze-
Strona:Henryk Zieliński - Polacy i polskość ziemi złotowskiej.djvu/024
Ta strona została uwierzytelniona.