powstał nowy czynnik polityki narodowościowej Niemiec — w postaci polityki zagranicznej. Dowodów jej wpływu na traktowanie obcych narodowości w Niemczech nie trzeba szukać daleko. Jest charakterystyczne, że kwestia mniejszości dyskutowana była w parlamencie Rzeszy nie przy resorcie spraw wewnętrznych (jak w Polsce i innych, krajach), lecz przy resorcie spraw zagranicznych. Ważniejsze, że i merytorycznie rzecz biorąc problemy mniejszościowe stawiane były i rozwiązywane dopiero pod naciskiem wymogów polityki zagranicznej. W głośnej mowie majowej 1925 r. w Stuttgarcie, będącej punktem zwrotnym w polityce mniejszościowej Niemiec weimarskich, Stresemann oświadczył, ze „..możemy występować w obronie niemieckich mniejszości..., jeśli damy mniejszościom w naszej niemieckiej ojczyźnie to, czego żądamy dla Niemców za granicą“[1]. Kwestię szkolnictwa dla mniejszości duńskiej uregulowano natychmiast po ostrych wystąpieniach za granicą, w których zaatakowano w gwałtowny sposób Niemcy za panujący tam ucisk mniejszości narodowych. Premier zaś pruski Braun, tłumacząc się z wydania przez rząd ordynacji szkolnej dla Polaków z 1928 r., oświadczył 7 marca 1932 r., że ordynacja ta została stworzona „na żądanie Niemców zagranicznych, wbrew moim ostrym protestom“[2].
W programie upolitycznienia zagadnienia mniejszościowego niepoślednią rolę odgrywały tzw. kongresy mniejszościowe, zakrojone na skalę międzynarodową a zainicjowane przez mniejszości niemieckie w Europie. Ze względu na wyraźną zależność od Berlina, już w r. 1927 przestali w nich uczestniczyć Polacy a z nimi i inne mniejszości z Niemiec,
Strona:Henryk Zieliński - Polacy i polskość ziemi złotowskiej.djvu/040
Ta strona została uwierzytelniona.