tak iż straciły one mocno na znaczeniu. Kiedy w r. 1933 to samo zrobili Żydzi (ponieważ kongres nie chciał potępić dyskryminacji Żydów przez Hitlera) instytucja ta słusznie zaczęła uchodzić za sprawny instrument rządu niemieckiego a nie wolny głos mniejszości europejskich.
Wpływ niemieckiej polityki zagranicznej na traktowanie narodowości obcych wprowadził doń cały szereg nowotworów złośliwych i dobrotliwych. Wyraziło się to najpełniej w przyjętej jako dogmat zasadzie odwetowości do tego stopnia, że nawet jedna z ustaw hitlerowskich z 9 marca 1937 r. — bardzo zresztą niebezpieczna dla Polaków — nosiła oficjalną nazwę „ustawa o zabezpieczeniu granic Rzeszy i zarządzeniach odwetowych“. Wszechwładna zasada odwetu stosowana była, gdy chodziło o wydalenia, zezwolenia na otwarcie szkół polskich, czy wystawienie jasełek. I nawet narodowy socjalizm, po którym z tytułu jego rzekomego szacunku dla wszystkiego, co narodowe, można się było spodziewać przyjęcia nowych wytycznych polityki narodowościowej, postulowanych przez jego program, nawet on do końca swoich dni — jak to 30 marca 1939 r. oświadczył Frick — nie wytworzył żadnego systemu w tym względzie.
Ten stan rzeczy uczynił niemiecką politykę narodowościową giętką i elastyczną nie w jej tradycyjnych zasadach, lecz w ich praktycznym aplikowaniu — łagodniejszym lub surowszym. Narody, nie posiadające państw macierzystych, odczuły to — jak Serbo‑Łużyczanie — boleśnie. Nie miał się kto za nimi ująć, gdy reżim hitlerowski pozbawił ich najstarszych i najszanowniejszych instytucyj, jak np. Domowiny, nie miał kto zaprotestować, gdy skrupulatnie zacierano ślady ich bytności w kraju ojczystym. To była jeszcze jedna konsekwencja współzależności dwóch polityk: zagranicznej i narodowościowej i — gdyby szczegółowiej w problem się zagłębić — pewnie nie ostatnia.
Strona:Henryk Zieliński - Polacy i polskość ziemi złotowskiej.djvu/041
Ta strona została uwierzytelniona.