spraw wewnętrznych z 14 lipca 1937 czytamy, że zastrzeżenia podnoszone przez prezydenta regencji pilskiej co do „stosunku liczbowego ludności niemiecko‑katolickiej i polsko‑katolickiej (sc. mowa tu o stosunku tym w interpretacji władz kościelnych), oparte na wynikach spisu ludności z 16 czerwca 1933, nie są uznawane przez prałaturę. Podstawą dla argumentowania w sprawie wzajemnego stosunku nabożeństw niemieckich i polskich może być, według poglądów prałata dra Hartza, jedynie język ojczysty, stwierdzony przez księży polskich i wypełnione kartki do spowiedzi. Obliczone w ten sposób przez prałaturę stosunki liczbowe wykazują znacznie większą („erheblich grössere“) liczbę katolików Polaków, niż to stwierdziły moje dane“[1]. W innym zaś piśmie, datowanym z 25 lutego 1937, wysoki urzędnik regencji, dr Schmidt – Carlshausen donosi ministerstwu spraw wewn.: “...dalej zakomunikował (sc. prałat)..., że w Wiśniewce 2/3 kartek do spowiedzi wypełniono po polsku. W r. 1928 okazało się podczas zbierania podpisów za pomnożeniem kazań niemieckich, że tylko 226 osób zdeklarowało się w tym kierunku“[2].
Przypomnijmy, że w zestawieniu (tab. III) władze niemieckie stwierdziły w Polskiej Wiśniewce dwa razy więcej Niemców katolików, a mianowicie 565.
W gąszczu demaskującej co krok swą kłamliwość międzywojennej statystyki niemieckiej trudno dostrzec choćby jedną tylko do prawdy podobną cyfrę. Nie ma zatem innego wyjścia, jak na podstawie spisu z r. 1910 określić przynajmniej w przybliżeniu liczbę Polaków w pow. złotowskim.
Ukrywający się pod pseudonimem Andrzej Krajna‑Wielatowski autorowie „Ziemi Złotowskiej“ oceniają Polaków w Złotowskiem przed pierwszą wojną na ok. 20.000 osób,