żyć o kilka tysięcy, tak że będzie wynosiła ona około 30000 osób.
Rozmieszczenie zarówno Niemców jak i Polaków w terenie było bardzo nierówne. Obok wsi prawie czysto polskich (Zakrzewo, Sławianowo, Głomsk, Podróżna) zdarzają się obszary zasiedlone wyłącznie przez żywioł niemiecki. Dotyczy to zwłaszcza okolic, traktowanych jako tereny kolonizacyjne, choć i wśród wsi założonych dla celów germanizacyjnych nie brak takich, które się spolszczyły (np. Królewska Wieś). Za tereny kolonizacyjne Niemcy uznawali szczególnie chętnie grunty położone w bezpośrednim sąsiedztwie gmin najbardziej polskich lub nawet z ich obrębu wykrojone (Wielkie, Średnie, Małe Drożyska koło Zakrzewa, Nowy Buczek koło W. Buczka, Nowa Wiśniewka koło Pol. Wiśniewki i i.[1].
Wzajemne wydzieranie sobie ziemi stanowiło doskonałą pożywkę dla rozkwitu przeciwieństw narodowych, stwierdzanych zresztą we wszystkich terenach przygranicznych. Język polski, zasłyszany na ulicach Lipska, Drezna czy nawet Berlina, wywoływał najwyżej zaciekawienie, tu w Pile czy Człuchowie — nienawistne spojrzenie lub nawet czynne wystąpienia.
W nastrojach antypolskich celowała młodzież, w szczególności ta, którą już wychował reżim hitlerowski, choć i przedtem stanowisko jej wobec polskości nie pozostawiało złudzeń. Wielce znamienne w tym względzie są wyniki przeprowadzonej przez pewnego nauczyciela niemieckiego ankiety pt. „Polska i wojna“ („Polen und der Krieg“[2]. W ankiecie wzięły udział dzieci w wieku lat 11—14. Pierwsze pytanie brzmiało: „Kochacie czy nienawidzicie Polaków?“ „Spróbujcie powiedzieć dlaczego?“ Na pytanie to 6% dzieci odpowie-