polskie szkoły mniejszościowe“ czytamy w dalszym ciągu: „Aby sparaliżować („die Spitze abzubrechen“) agitację polską przeciwko szkołom niemieckim, dzieci z polskim językiem ojczystym utrzymać na stałe przy szkole niemieckiej a innym dzieciom z polskim językiem ojczystym ułatwić powrót ze szkoły mniejszościowej do szkoły niemieckiej — prosimy uprzejmie o pozwolenie na nauczanie w szkołach tych (sc. niemieckich), jak dotąd, religii (sc. po polsku) i jęz. polskiego“ (w tym miejscu uwaga na marginesie „das soll geschehen“[1]. Przytoczony fragment memoriału ujawnia expressis verbis, iż odciąganie dzieci „z polskim jęz. ojczystym“ od szkół polskich było przemyślanym planem nauczycieli niemieckich, aprobowanym przez władze w momencie, gdy uruchomione z takim trudem szkoły polskie jeszcze na dobre nie rozpoczęły działalności. Zwrócić trzeba uwagę na istotną kwestię, że mamy tu do czynienia z nauczycielami katolikami, których akcja była tym niebezpieczniejsza dla religijnego ludu polskiego. Fakt ten przypisać należy niewątpliwie działaniu dalekosiężnego ramienia katolickiego Centrum, które nie mając w Złotowskiem do dyspozycji tylu księży, ilu ich miało np. na G. Śląsku, przerzuciło główny ciężar roboty antypolskiej na barki katolickich nauczycieli.
Podobnie jak oni, o niemieckość Pogranicza troszczył się także inny związek katolicki, mianowicie „Związek Niemiec Katolickich“ („Der Volksverein für das katholische Deutsch-
- ↑ Arch. w Pile.
mieckiego szkolnictwa powszechnego, szczególnie w miejscowościach z prywatnymi szkołami powszechnymi dla mniejszości polskiej“ („Sondermittel zur Förderung des deutschen Volksschulwesens, vorzugsweise in den Orten mit privaten Volksschulen für die polnische Minderheit“), z którego obficie dotowano szkoły niemieckie na Pograniczu na cele biblioteczne, sportowe, krajoznawczo‑wycieczkowe itp.