Polaków w Złotowskiem, gdyż obejmowało ono wszystkie warsztaty rolne zdolne wyżywić co najmniej jedną rodzinę, a nie przekraczające 125 ha, a zatem jako tzw. „zagrody dziedziczne“ uznano większość istniejących na terenie Rzeszy gospodarstw rolnych. Było ono nad wyraz niepopularne tak wśród Niemców jak i innych narodowości, dla których kryło w sobie dodatkowe niebezpieczeństwo wynarodowienia. Najważniejsze jego postanowienia były następujące: „zagroda dziedziczna“ jest niepodzielna, dziedziczy ją tylko jeden spadkobierca, inni zmuszeni są szukać sobie pracy poza ojcowizną. Właścicielowi nie wolno jej zasadniczo sprzedawać, nie może też ona podlegać obciążeniom. Właściciel nosi miano „Bauer“ w przeciwieństwie do „Landwirt“, czyli właściciela innej zagrody. Musi być obywatelem niemieckim („Staatsbürger“, nie tylko „Staatsangehörige“), a przy tym „krwi niemieckiej lub szczepowo pokrewnej“ („deutschen oder artverwandten Blutes“). Ustawa bowiem ma na celu, jak określa wstęp do niej, „utrzymanie stanu włościańskiego jako źródła krwi narodu niemieckiego“[1].
W tym sformułowaniu celu ustawy kryło się właśnie niebezpieczeństwo dla mniejszości polskiej: chłop polski uznany za właściciela „zagrody dziedzicznej“ musiałby automatycznie należeć do odpowiedniej, nacjonalistycznej organizacji włościańskiej, w której nie byłby w stanie upierać się przy swej narodowości, gdyż potraktowanoby to za sprzeczne z jego rolą „źródła krwi narodu niemieckiego“. Równie poważne niebezpieczeństwo kryła ustawa dla polskiej młodzieży chłopskiej, zmuszając ją — poza jednym dziedzicem — do wędrówki w świat w poszukiwaniu pracy, co wcześniej
- ↑ „Dle Reichsregierung will unter Sicherung alter deutscher Erbsitte das Bauerntum ais Blutsquelle des deutschen Volkes erhalten“. (Der Volksbrockhaus, Leipzig 1941, hasło „Reichserbhofgesetz“, str. 563).