skich jako właścicieli „zagród dziedzicznych“[1] i dopiero po długim oczekiwaniu zajęli w tej sprawie definitywne stanowisko (pismem min. spraw wewn. do Zw. Pol. w N. z 13 marca 1935). Istotne przyczyny tego kroku streszczały się w obawie, że niezastosowanie ustawy do Polaków pociągnie za sobą masową renacjonalizację elementu polskiego jeszcze wahającego się pod względem narodowym, albowiem możność uchylenia się od ustawy byłaby silną pobudką do zdeklarowania się jako mniejszość narodowa.
Drugą przyczyną była świadomość, że prawo o „zagrodach dziedzicznych“ może być skutecznym środkiem asymilacji narodowej[2]. Te argumenty były dość ważkie, aby odebrać moc wiążącą uroczyście proklamowanym, podstawowym tezom narodowego socjalizmu o szacunku dla narodowości jak również oczywistym zasadom poprawnego myślenia prawniczego.
- ↑ Wyrazem tej świadomości u Niemców był zakaz wygłoszenia pogadanek wśród ludności polskiej na temat „zagród dziedzicznych“ wydany adwokatowi polskiemu ze Złotowa, drowi Kostenckiemu. (Kw. r. 1936, str. 1464/5).
- ↑ P. Jaworski: „Ustawa o zagrodach dziedzicznych a mniejszość polska w Niemczech“ (Spr. Nar. r. 1935, str. 233 i nast.)
a Górno‑Ślązacy są ludźmi krwi niemieckiej lub szczepowo zbliżonej. Fakt, że politycznie przyznają się do państwa polskiego, podczas gdy przeważająca część włościan górno‑śląskich poczuwała się do państwa niemieckiego („zum deutschen Reiche hält“) nie jest w stanie nic zmienić, jeśli chodzi o pochodzenie i przynależność z krwi“. (Kw. r. 1934, str. 383). Powstały w ten sposób stan rzeczy trafnie został scharakteryzowany w piśmie Zw. Pol. w N. do kanclerza Hitlera z dn. 15. V. 34, gdzie czytamy m. in.: „zastosowanie prawa o zagrodach dziedzicznych do członków mniejszości polskiej byłoby jednoznaczne z powołaniem Polaka na stróża lub gwaranta niemieckiego obyczaju i niemieckiej narodowości“. (.Dass ein Pole zum Hüter oder Garanten deutscher Erbsitte und deutschen Volkstums bestellt wird...“) (Kw. r. 1934, str. 591).