Bodaj łatwiej jeszcze niż w dziedzinie obrotu ziemią było ugodzić Polaków z Złotowskiego w kwestiach pracy. W dużej bowiem części byli oni ludźmi ubogimi, dla których praca najemna była podstawowym źródłem utrzymania. Przy tym walka o prawo do pracy była o tyle trudna, że jako przeciwnik występował często pracodawca prywatny, którego żadne środki prawne nie zmuszały do równego i sprawiedliwego bez względu na narodowość traktowania swego pracownika, zwłaszcza, gdy tego rodzaju postępowanie samo państwo jak najgoręcej, choć po cichu, popierało, wielokrotnie świecąc w tym kierunku przykładem. Nic lepiej nie symbolizuje sytuacji mniejszości polskiej na rynku pracy w Niemczech, jak przytoczony w memoriale Zw. Pol. w N. do min. sp. wewn. z 2. VI. 1938 fakt, iż pewien rzemieślnik Polak obawiał się przyjąć do terminowania w swym warsztacie własnego syna który chodził do szkoły polskiej i nie należał do „Hitlerjugend“[1].
Nie było bowiem rzeczą tajną, że rzemieślnicy, kupcy itp. mieli rozkaz niezatrudniania Polaków, zwłaszcza bardziej aktywnych. Przewodniczący organizacji rzemieślniczych na powiat złotowski, Pufahl, wydał w marcu 1936 zarządzenie zatrudniania w rzemiośle tylko chłopców z HJ. Kilkakrotne interwencje w min. spr. wewn. pozostały bez skutku[2], mimo że charakter czysto niemiecki i nacjonalistyczny HJ nie mógł budzić wątpliwości, co znalazło i formalne potwierdzenie w ustawie z 1 grudnia 1936 o organizacji HJ. Nawet zresztą władze państwowe centralne z Berlina na usilne i długotrwałe interwencje Zw. Pol. w N. zmieniły swe stanowisko, uznając, że młodzież polska nie potrzebuje należeć do HJ, i że z tego powodu nie może być upośledzona w uzyskiwaniu pracy i przyjmowaniu na prak-