25 października 1935 wypowiedziano za jednym zamachem pracę przy budowie szosy 20 robotnikom polskim z Zakrzewa, na których miejsca ściągnięto Niemców z dalszych okolic, gdy Zakrzewo leżało w bezpośrednim sąsiedztwie terenu robót. Aby nie narazić się na zarzut akcji antypolskiej, kierownictwo zatrzymało kilku Polaków i w odpowiedzi na skargę zwolnionych powołało się na tę okoliczność, odrzucając skargę jako nieuzasadnioną[1].
Posiadanie ziemi i pracy stanowiło podstawę egzystencji mniejszości polskiej w powiecie złotowskim. Stosunkowo niewielu Polaków zajmowało się handlem. Ale i ci nieliczni kupcy, rzemieślnicy, przedsiębiorcy natrafiali na każdym kroku na przeszkody, których tak bardzo nie szczędzono polskiemu chłopu i robotnikowi. Do najskuteczniejszych sposobów paraliżowania handlu polskiego należało nieudzielanie koncesji na prowadzenie przedsiębiorstwa czy koncesji alkoholowej.
W tej dziedzinie mamy do zanotowania wypadek, w którym zakłamanie postępowania władz niemieckich objawiło się w formie bardziej niż kiedy indziej widocznej. Była to odmowa zezwolenia na kupno i prowadzenie sklepu tekstylnego w Złotowie w marcu 1936, która spotkała Polaka Kazimierza Biniakowskiego. Odmowę tę uzasadniły władze brakiem fachowego przygotowania petenta, brakiem gotówki potrzebnej do prowadzenia sklepu oraz obawą zagrożenia egzystencji innych sklepów. Zarzutom tym przeczyły argumenty w postaci urzędowego świadectwa „Industrie und Handelskammer“, stwierdzającego u petenta do tego stopnia gruntowne przygotowanie fachowe, że wspomniana instytucja nie widziała nawet potrzeby przeprowadzenia egzaminu sprawdzającego, dalej pisma Banku Ludowego w Złotowie, gwarantujące oddanie Biniakowskiemu do dy-
- ↑ Kw. 1936, str. 274.