żeństwa. Wyrazem tej polityki było stworzenie instytucji dogodnych pożyczek dla osób, wstępujących w związki małżeńskie („Ehestandsdarlehen“). Była przecież przeszkoda w ich uzyskaniu — polskość. By nie mnożyć przykładów, wypadnie ograniczyć się do zacytowania wypadku młodego małżeństwa polskiego Gerarda Peglow i Gertrudy Rosenthal ze Złotowa. Odmówiono im zapomogi, przyznawanej normalnie niemal automatycznie, nie podając powodów. Nie pomogło odwołanie się do władz wyższych. Przeszło półroczne starania Związku Polaków w min. spr. wewn. w postaci 5 pism pozostały bez skutku[1].
Odmawianie zapomóg rodzinom polskim mającym wiele dzieci i młodym małżeństwom pozostaje z sobą w ścisłym związku. Była to świadoma tendencja do ograniczania przyrostu naturalnego wśród Polaków. Problem ten zwłaszcza na terenach autochtonnych był dla Niemców niezwykle niebezpieczny, tym bardziej, że kontrastował groźnie ze stosunkowo małym dynamizmem populacyjnym ludności niemieckiej, oraz powszechnie obserwowaną „ucieczką ze wschodu“ („Flucht aus dem Osten“)[2].
Aby zakończyć rozważania nad sposobami realizowania opieki społecznej w stosunku do Polaków w pow. złotowskim,
- ↑ Kw. 1936, str. 1370—1373.
- ↑ W sprawozdaniu Gestapo z Frankfurtu n. O. z 1937 r. na temat mniejszości polskiej nad wschodnią granicą Rzeszy znajdujemy m. in. następującą uwagę: „Największą broń w narodowym rozszerzaniu się stanowi dla mniejszości polskiej olbrzymia nadwyżka urodzeń, jaką wskazują rodziny polskie“. (A. Targ: „Polska ludność na Z. O.“, Przegląd Zachodni, nr 6/47 r., str. 491). W pow. złotowskim powolna repolonizacja dawała się zauważyć już przed I wojną. W latach 1900—1910 liczba katolików (przeważnie Polaków) wzrosła o 11%, liczba zaś protestantów (wyłącznie Niemców) tylko o 2,6%. (Goerke: „Der Kreis Flatów“, str. 106). W okresie 1926—1930, gdy w Niemczech na 1000 mieszk. przypadało 18,4 urodzeń — na Pograniczu notowano 22,1. (M. R. S. 1939, str. 45).