ralnych Niemiec, niemniej jednak polskość pozostała nadal wrogiem nr 1 na tych ziemiach i nadal hasło „ausrotten“ cieszyło się dużą popularnością.
Na takich to prądach wypłynęło rozporządzenie ministra oświaty z 31 grudnia 1918 o używaniu języka polskiego w szkołach regencji gdańskiej, kwidzyńskiej i opolskiej[1], rozporządzenie, wydane zupełnie bez udziału tych, których najbardziej dotyczyło, tj. Polaków. Dopuszczało ono, „o ile rodzice sobie tego życzą“, naukę religii w całości po polsku oraz jęz. polskiego do trzech godzin tygodniowo (na szczeblu najniższym wg uznania regencji). W stosunku do zarządzeń ogólnych z 1872 r. to rozporządzenie stanowiło bardzo tylko nieśmiały krok naprzód: pozwalało mianowicie na naukę języka polskiego i religii po polsku na wszystkich trzech szczeblach nauczania, gdy do tej pory wolno było uczyć po polsku wyłącznie religii i to na najniższym szczeblu szkoły ludowej. Ale i te nikłe możliwości zostały w tym samym rozporządzeniu praktycznie zniweczone: pomijając już bowiem absolutnie niewystarczającą ilość lekcji jęz. polskiego tygodniowo oraz fakt, że wprowadzenie go na najniższym szczeblu pozostawiono uznaniu regencji — kilka zdań dalej czytamy: „(sc. zarządzenia te) mogą... naturalnie być o tyle tylko przeprowadzone, o ile znajdują się lub mogą być dostarczone odpowiednio wykwalifikowane siły nauczycielskie“[2]. Nie ma natomiast w rozporządzeniu ani słowa o tym, w jaki sposób zdobyć te odpowiednio wykwalifiko-
- ↑ Później zasięg tego rozporządzenia rozszerzono także na regencję pilską, koszalińską i olsztyńską (w olsztyńskiej władze regencyjne zataiły je wobec Polaków, tak że dopiero po kilku latach na interwencję posła Baczewskiego ludność polska w Olsztyńskiem dowiedziała się, że już od dłuższego czasu miała prawo domagać się jęz. polskiego w szkole. Str. Zach. 1925, str. 162 i nast.).
- ↑ Eug. Zdrojewski: „Szkolnictwo polskie w Niemczech“. W‑wa 1934, str. 7.