wydana, to zawdzięczać należy to względom politycznym, przy tym — jak zwykle, gdy w grę wchodził problem mniejszości w Rzeszy — względom na politykę zewnętrzną.
Już w 1925 r. pojawiła się pierwsza jaskółka mających nastąpić ustępstw w postaci mowy Stresemanna w Stuttgarcie.[1] Odbyło się nawet kilka rozmów i konferencyj między zainteresowanymi stronami, co nie oznacza, aby przedstawienia polskie wzięte zostały pod uwagę podczas redagowania ordynacji: z projektu ustawy o szkołach mniejszościowych, przedstawionego 1 września 1927 r. rządowi Rzeszy przez Związek Mniejszości Narodowych w Niemczech, żaden istotniejszy szczegół nie wszedł do ostatecznej koncepcji ordynacji.
Nic nie rzuca znamienniejszego światła na właściwe motywy jej wydania, jak artykuł o niej, ogłoszony w Berliner Tageblatt z 29. 11. 1928 r. przez dra Rathenaua, radcę min. spraw wewn., jednego z współautorów ordynacji i znanego nam już skądinąd polakożercy. We wspomnianym artykule czytamy między innymi: „czy gdybyśmy chcieli trzymać polskość („polnisches“) w ucisku, nie wywołalibyśmy w stosunku do niemczyzny w Polsce przeciwucisku, dużo cięższego jeszcze niż obecnie? I kto będzie bardziej uprawniony do kierowniczego występowania („führendaufzutreten“) w świecie nie tylko w obronie swoich mniejszości na zewnątrz ale i mniejszości w ogóle... jak nie te Niemcy, których największy kraj (sc. Prusy) swej najsilniejszej mniejszości zapewnia w tej chwili tak daleko idące prawa? — W ten sposób największy liberalizm staje się najlepszą obroną niemczyzny... (sc. Prusy) mają odwagę udostępnić polskości pole do walki... („den Kampfplatz für polnisches Volkstum zu öffnen“)“. A premier pruski Braun oświadczył, że ordynacja
- ↑ Na stronie pracy znajduje się stopka jednakże odnośnik nie jest nigdzie przypisany:
Eug. Zdrojewski: „Szkolnictwo polskie...“, str. 54.
Na stronie 54 wymienionej pracy znajduje się cytat z mowy Stresemanna w parlamencie.