Strona:Henryk Zieliński - Polacy i polskość ziemi złotowskiej.djvu/130

Ta strona została uwierzytelniona.

Ten stan rzeczy musiał się odbić jak najfatalniej na całokształcie szkolnictwa polskiego w Niemczech, a najbardziej na głównym jego ognisku — powiecie złotowskim. Wskutek wybuchu wojny nie wystąpiło to w całej jaskrawości. Niemniej przeto właściwe zamiary i intencje władz niemieckich w stosunku do szkół polskich pozostaną niezaprzeczonym faktem historycznym, faktem, uwydatniającym się zwłaszcza przez zestawienie go z wstępem do ordynacji z r. 1928[1].
Powiedzieliśmy już, że polityka „nauczycielska“ władz niemieckich poza niedopuszczeniem nauczycieli z Polski i uniemożliwieniem kształcenia kandydatów do tego zawodu w Niemczech szła jeszcze w trzecim kierunku: likwidowania istniejącego w dziedzinie sił nauczycielskich stanu posiadania. Było to dopięcie jej na ostatni guzik. Jeżeli mimo to powiat złotowski stosunkowo w mniejszym stopniu ucierpiał na niej niż inne okręgi w Niemczech, to tylko dzięki temu, że polskie władze szkolne starały się za wszelką cenę powstałe luki zapełnić siłami z innych dzielnic, gdzie coraz bardziej osłabiane i coraz mniej liczne szkolnictwo polskie nie potrzebowało już tylu nauczycieli, ilu potrzebował pow. złotowski.

Wspomniałem już o odebraniu prawa nauczania nauczycielowi Gliszewskiemu z Krajenki za nieprzymuszenie dzieci Stachnika do przeniesienia się do szkoły niemieckiej. Wypadków takich przez 10 lat obowiązywania ordynacji szkolnej było w pow. złotowskim więcej. Dla ich naświetlenia godzi się tu zacytować fragment z listu[2] landrata złotowskiego Ackmanna z 24 czerwca 1935 do władz przełożonych w Pile w związku z działalnością jednego z nauczycieli polskich, Lewandowskiego, z W. Buczka: „polski nauczyciel w W. Buczku Lewandowski gorliwie stara się o zwerbowanie

  1. Por. Eug. Zdrojewski: „Szkolnictwo polskie...“, str. 19.
  2. Arch. w Pile.