Ograniczając się do najwymowniejszych tylko przykładów jego postępowania godzi się wspomnieć przede wszystkim o wypadku, jaki się zdarzył w kościele zakrzewskim w r. 1939. Po jednym z nabożeństw odprawianych pod nieobecność ks. Domańskiego przez ks. Mehrsmanna — zapoczątkował on, mimo że nabożeństwo było polskie i sam znał język polski — odmawianie modlitw po niemiecku. Zgromadzeni w kościele wierni odpowiadali jednak po polsku, co wywołało wymianę zdań między nimi a księdzem w kościele. Nie mogąc przełamać oporu obecnych Polaków, ks. Mehrsmann oddał sprawę w ręce policji i prokuratora. W wyniku wytoczonego na tej podstawie procesu sąd w Pile skazał Marcina Łangowskiego na 6 tygodni a podeszłą w latach Polkę Zdrenkową na 4 tygodnie więzienia. Karę tę oboje odbyli[1].
Innym wyczynem tego samego księdza było kazanie, wygłoszone przezeń 19 kwietnia 1936 r., które na podstawie protokołu podpisanego przez 6 słuchaczy[2] stało się przedmiotem protestu i interwencji ze strony polskiej u władz kościelnych w Pile i w nuncjaturze apostolskiej w Berlinie, interwencji zresztą bezskutecznej. W kazaniu tym ks. Mehrsmann zaatakował m. in. bez obsłonek miejscową szkołę polską, zagroził ściganiem sądowym osób ją propagująjących(!), posunął się do postawienia zarzutu, że „przywódca Polaków (tj. ks. Domański, uw. aut.) werbuje dzieci do polskiej szkoły mniejszościowej, a gdy rodzice nie chcą swych dzieci posłać do szkoły polskiej — zostawia w domu pieniądze“. Ks. Mehrsmann zaprotestował dalej przeciwko wprowadzeniu „polskiej mody“ do praktyk religijnych, radząc tym, którzy to czynią, „jechać do Polski“ itd. itd.