wiać tego prawa mniejszości w Niemczech, jeśli nie chcemy popaść w bardzo przykre trudności“. To dość niespodziewane wynurzenie człowieka, skądinąd jak najprzychylniejszego akcji antypolskiej, nie oznaczało wszakże zajęcia przezeń nowego, odmiennego stanowiska. Już wkrótce bowiem, w cztery dni później, widzimy księdza Hartza na konferencji z wiceprezydentem regencji pilskiej Cornbergiem, kierownikiem pilskiego Gestapo drem Hasselbergiem i dyrektorem policji kryminalnej Fistlerem, omawiającego z nimi sprawę nabożeństw polskich.
Owoce wspólnej i zgodnej akcji nie kazały długo na siebie czekać. Ilość polskich nabożeństw ograniczona już dawniej, uległa obecnie dalszemu skurczeniu. Szczególnie dotkliwie dało się to odczuć polskim mieszkańcom Złotowa, Krajenki, Głubczyna i Radawnicy. Zmiany przeprowadzano nawet w miejscowościach, w których — jak w Wiśniewce — ludność wyraźnie temu się sprzeciwiła, nie składając swych podpisów na petycji o zwiększenie ilości nabożeństw niemieckich. Na 876 katolików we wsi domagało się ich zaledwie 226[1].
Prócz zakrojonej na szeroką skalę akcji likwidowania polskich nabożeństw władze kościelne i świeckie nie pomijały innych także okazji do wystąpień przeciwko potrzebom religijnym społeczeństwa polskiego. Tak np. w r. 1934 za radą proboszcza złotowskiego, ks. Gollnicka, burmistrz Złotowa zakazał odbycia tradycyjnej polskiej procesji Bożego Ciała, która się odbywała dotąd corocznie od dwustu blisko lat. Po szeregu interwencji minister spraw wewnętrznych zniósł zakaz burmistrza pismem wysłanym z Berlina w przeddzień procesji. W jej miejsce odbyła się natomiast procesja niemiecka, po raz pierwszy w tym roku zorganizowana[2].