jednomyślnej uchwały miejscowej rady gminnej, składającej się m. in. z 3 Polaków. W odpowiedzi tej tkwiły dwa pospolite kłamstwa: do rady należało nie 3, lecz 1 Polak, po wtóre zaś ów Polak na zmianę nazwy Zakrzewo nie zgadzał się, co stwierdził pisemnym oświadczeniem, przesłanym — wraz z ponownym zażaleniem Zw. Pol. w N. — do min. spr. wewn. I ono nic nie pomogło.
Nieliczne inne jeszcze nazwy polskie nie uchowały się już długo. Tak więc z kolei Sławianowo (jedną z najbardziej polskich wsi) nazwano Steinmark, nie gruntownie zgermanizowane Petzewo (do niedawna Pieczywo) przechrzczono na Deutsch Fier, Buntowo na Seefelde a Klukowo na Blankenfelde[1].
Rozprowadzanie pokostu niemczyzny po wszystkim co polskie w powiecie sięgnęło także w dziedziny życia najbardziej osobiste i najbardziej — zdawało by się — niezawisłe od urzędowego czynnika. Powstał stan rzeczy, że nadanie polskiego imienia własnemu dziecku było niemożliwe wobec oporu władzy państwowej. Oporu, dodajmy, przeciwnemu zasadom nawet niemieckiego ustawodawstwa. W pow. złotowskim mamy do zanotowania w tym względzie wypadek,
- ↑ W tym samym czasie obradujący XI kongres europejski mniejszości narodowych (od wystąpienia Polaków w r. 1927 i Żydów w r. 1933 wyłączna domena wpływów mniejszości niemieckich) uchwalał uroczyście następującą rezolucję: „...nazwy miejscowości w najszerszym znaczeniu tego słowa tworzą w brzmieniu („Gestalt“), ukształtowanym przez ducha narodu („Genius des Volkes“) wedle prawideł jego mowy, integralny składnik języka odpowiedniego narodu. Jeżeli używanie nazw miejscowości w tym samym języku, do jakiego one należą, doznaje przeszkód, podlega zakazom lub bywa zgoła gnębione („unterdrückt“) — oznacza to w pierwszym rzędzie przestępstwo („Versundigung“) przeciwko postulatowi szacunku i opieki nad najważniejszymi dobrami („Lebensgüter“) każdego narodu i każdej poszczególnej jednostki doń przynależnej“ (Kw. 1936, str. 1421—25 i 1450).