Strona:Henryka.djvu/12

Ta strona została uwierzytelniona.

manda i pragnęła mu dać więcéj wolności. Ale on, zamiast jéj nadużywać, téj swobody, jakby to był zrobił każdy na jego miejscu młodzieniaszek, jeszcze większemi i tkliwszemi względami otoczył swoję rodzicielkę. Przez lat kilka pani Bernard czuła się najszczęśliwszą z matek.
Największą dla niéj przyjemność stanowił spacer po ulicach Paryża, pod rękę z synem. Kończył właśnie liceum, był smukłym i ślicznym chłopcem, ubierał się dobrze, zręcznie. Co zaś do pani Bernard, ta zwycięzko przeszła trzydzieści sześć lat życia. Niejedne oczy ich ścigały, gdy przechodzili; ale piękna wdówka nie zwracała nawet uwagi na to, że wszyscy mężczyźni spoglądali z zajęciem na nią; widziała tylko w oczach i na ustach kobiet, rzucających przelotne spojrzenie na jéj syna, ten uśmiech zadowolenia, który jasno mówi: „Śliczny chłopiec!” Co zresztą, jak się zdawało, Armandowi było zupełnie obojętném, a co niesłychaną radością przejmowało matkę, która jasno widziała, że jéj syn, taki intelligentny, tak rozwinięty umysłowo, był zarazem tak czystym i tak nic nie wiedział o swéj piękności.
Nieraz myślała o téj ważnéj chwili przejścia do dojrzałości, o téj nieuniknionej przemianie młodzieniaszka w mężczyznę. Tak, przyjdzie dzień — dzień przeklęty! — w którym Armand pokocha inną kobietę, pokocha inaczéj i silniéj. Ta myśl tak ją strasznie bolała, że przez proste tchórzostwo nie chciała się nad nią zastanawiać, odsuwała ją od siebie. Z pewnością, — kiedyś, och! nieprędko jeszcze, — kiedy Armand skończy uniwersytet i obierze sobie stan jakiś, ożeni się. To, to zupełnie naturalne. Wtedy ona postara się być rozsądną, pomoże mu nawet w wyborze towarzyszki, mogącéj go uszczęśliwić. Ale kochanka, złodziejka serc młodych, która porywa syna matce i oddaje go ze wzburzonemi zmysłami i zmęczonemi oczyma, taka kobieta, dla zawziętéj Korsykanki, dla nieskażonéj wdowy po rozpustniku, dla matki wymagającéj i zazdrosnéj, była już naprzód nieprzyjaciołką ohydną, o któréj nie mogła myśléć bez zaciśnięcia zębów i gniewnego drżenia w całém ciele.