JESTEŚ...
Jesteś prosty i dumny, jak trzcina nad niskiem sitowiem...
Jesteś szorstki i wonny, jak macierzanka na łące rozścielona...
Imię twe — krągłe jabłko — chrzęści w zębach młodością i zdrowiem...
— Jesteś chłopcem z opowieści Londona.
Z powietrzem, wodą, słońcem skuty najtkliwszem przymierzem,
ciałem pięknem i mocnem niebo z ziemią spinasz jak mostem...
Patrzę na ciebie i drżę: — A może w szczęście uwierzę?...
A może życie doprawdy jest, jak ty, bujne i proste?...
Nie znasz czaru zawiłego słów, splątanych w warkocze wierszy...
Nie wiesz, jaki smak mają myśli, które sen z powiek mi kradną...
Świat twój od mego świata o jeden uśmiech jest szerszy,
lecz głębszy o łzę jest ten, w który lecę jak kamień — na dno.
Jesteś brzegiem zielonym, do którego płynę po nocach
i który w dzień porzucam jak fala ciemna i chyża — —
— Nie wierz pozorom! — To nie te same gwiazdy nad nami migocą,
to inny zmierzch nade mną srebrzyście się zniża...
Nie odpocznę w ramionach twoich, jak w gałęziach wiernego drzewa —
dzikim ptakiem wędrownym ponad tobą przelecę, przepłynę...
Nie patrz... droga przede mną posępna, siwym piachem dal oczy zawiewa — —
— Jesteś tym, do którego tęsknię — jesteś tym, którego ominę.