Ta strona została uwierzytelniona.
O MAJOWYM KSIĘŻYCU
Księżyc — fałszywy dukat
blaskiem do okien puka:
na ścianach, na suficie
wysrebrza się majowo,
przez tafle szyb zastygłe
magiczną woła mową — —
Nie przychodź do mnie nocą,
nie wołaj — dokąd? poco?
Nie wierzę twojej wiośnie,
nie wierzę bzom, jaśminom —
przed laty jakiś uśmiech
w majowych bzach mi zginął...
Przed laty jakieś słowa
wiosenny wiatr mi ukradł...
— To przez to muszę milczeć,
to przez to jestem smutna.
Księżyc blaskami chlusta
na zaciśnięte usta —
splecione, chłodne palce
łaskocze płynnem srebrem,
zmierzwioną ciemność czesze
dzwoniącem, lśniącem zgrzebłem.