Strona:Hermann Sudermann-Kuma Troska.djvu/20

Ta strona została przepisana.
14
KUMA TROSKA.

rego ścian miejscami tynk poodpadał, odsłaniając nagie mury — zdziczały ogród, w którym ostatnie smutne resztki lata: astry i słoneczniki obok wpół zwiędłych warzyw się rozrastały, dokoła jaskrawo pomalowany parkan, któremu w przededniu rozpadnięcia się, dano, jak się zdawało, nową olejną sukienkę — oto było miejsce, w którem odtąd żyć miała rodzina zbankrutowanego dziedzica.
To była miejscowość, w której wyrósł mały Pawełek, z którą związać go miała miłość dni dziecięcych i troska całej życia połowy.
W pierwszych latach dzieciństwa było to delikatne, wątłe stworzenie i niejednej nocy matka drżała z obawy u łóżeczka, by słabe światełko życia jego nie zagasło, zanim zejdzie słońce poranka. Wtedy siadała w ponurej niskiej sypialni z łokciami wspartemi o krawędź jego łóżeczka i płonącemi, suchemi oczyma wpatrywała się w wychudłe ciałko, wstrząsane konwulsyjnemi drganiami.
Przeszedł jednak wszystkie te kryzysy pierwszego dzieciństwa i z piątym rokiem życia był już zdrowym chłopcem a choć był jeszcze wątłymi nierozrosłym o bladej, zwiędłej twarzyczce, na której pozostał pierwotny wyraz starości — zawsze jednak można już było mieć nadzieję, że się wychowa.
Na owe czasy przypadają pierwsze jego dziecięce wspomnienia.