Strona:Hermann Sudermann-Kuma Troska.djvu/21

Ta strona została przepisana.
15
KUMA TROSKA.

Pierwsze, które w późniejszych latach często przychodziło mu na pamięć; było następne:
W pokoju panuje półzmrok. Na szybach widać kwiaty mrozu, przez które wpada czerwonawe światło zachodu, kładąc się smugami na firankach. Starsi bracia poszli na ślizgawkę, ale on leży już w łóżeczku, bo musi kłaść się spać wcześnie a przy nim siedzi matka, jedną ręką otaczając jego szyję, drugą wspierając na krawędzi kołyski, gdzie leżą obie małe siostrzyczki, które bocian przyniósł przed rokiem, razem jednego dnia obie.
— Mamo, opowiedz mi jaką bajkę, — prosi.
I matka opowiada. Co? — tego nie może już sobie przypomnieć całkiem dokładnie, tyle pamięta tylko, że była tam mowa o jakiejś posiwiałej kobiecie w szarych sukniach, która odwiedzała matkę we wszystkich smutnych bolesnych chwilach życia, kobiecie o bladej, wychudłej twarzy i ciemnych oczach zapłakanych. Przychodziła jak cień i jak cień znikała, wyciągnąwszy ręce nad głową matki — nie wiadomo czy to błogosławiąc, czy przeklinając może i mówiła przytem zawsze rozmaite rzeczy, które i do niego — Pawełka — się odnosiły. Była tam mowa o jakiejś ofierze i jakiemś odkupieniu, ale słów tych zapomniał, prawdopodobnie dla tego, że był za głupim jeszcze, by je módz zrozumieć. Jedną rzecz tylko pamiętał dokładnie: podczas gdy tak słuchał opowiadania, nie śmiejąc odetchnąć niemal, przejęty jakąś za-