Strona:Hermann Sudermann-Kuma Troska.djvu/26

Ta strona została przepisana.
20
KUMA TROSKA.

niu a i bracia nawet z nim, młodszym znacznie, niechętnie o tem mówili; prawdopodobnie obawiali się, że w swej głupocie mógłby później powtórzyć ich rozmowę. Ale matka mu ufała!
Ilekroć byli sami we dwoje — a w porze godzin szkolnych byli prawie zawsze sami — wtedy otwierały się ich usta a z ustami serce, i biały dom zawsze w jej opowiadaniach odgrywał rolę, coraz wyraźniej, coraz jaśniej występując przed jego oczyma. Niezadługo znał już każdy pokój białego dworu, każdą altanę ogrodu, taras z szklanemi kulami błyszczącą otoczony zielenią bukszpanu, a przed niemi kompas na tarasie; pomyśleć, taki zegar, na którym słońce samo wskazuje godziny. Jakiż to cud!
Mógłby z zamkniętemi oczyma chodzić po Helenenthalu i nie zabłąkałby się z pewnością.
A kiedy bawił się klockami, budował sobie zawsze biały dom z tarasami i kompasem i to nie jeden, po tuzinie naraz! — kopał w piasku sadzawki i przytwierdzał kamyki na palikach, które miały naśladować szklanne kule. Tylko że nie chciały, jak tamte, odbijać widoków.

III.

W tym czasie postanowił sobie złożyć wizytę białemu dworowi; na własną rękę. Odkładał ją na wiosnę, ale kiedy wiosna nadeszła, nie zdobył się na tyle odwagi. Więc odłożył znowu do lata