Strona:Hermann Sudermann-Kuma Troska.djvu/62

Ta strona została przepisana.
56
KUMA TROSKA

to na lewo, ilekroć koła wpadły w jaki wybój nierównej drogi.
Wpatrywał się przez chwilę nieruchomie w to dziwo a potem pobiegł do matki, którą coprędzej wyciągnął za spódnicę przed bramę dziedzińca.
Ona przyłożyła rękę do oczu i patrzała na drogę.
— To jest lokomobila — powiedziała mu potem.
Pawełek równie z tego objaśnienia był mądrym jak poprzednio.
— Co to jest lokomobila? — spytał.
— To taka maszyna parowa, którą przewozić można z miejsca na miejsce i której potrzebują właściciele wielkich dóbr, aby za jej pomocą w ruch wprawić swe młockarnie — można też również żąć i orać, bo taka maszyna więcej ma siły niż dziesięć koni.
— Dla czegóż w takim razie muszą ją ciągnąć konie? — zapytał.
— Bo sama nie może nigdzie się ruszyć — była odpowiedź.
Tego nie zrozumiał.
— W każdym razie jednak — myślał sobie — wielkie to musi być szczęście posiadać taką maszynę z cudzoziemską nazwą — i skoro kiedy będziemy bogaci…
W tej chwili wybiegł ojciec wielce wzburzony z domu; na jednej nodze miał pantofel na drugiej but a krawat gdzieś w tyle na plecach.