o falujących polach pszenicy i czyściuteńkich świeżo pobudowanych gumnach. Coraz więcej utwierdzało się w nim postanowienie zwrócenia wszystkich sił swych w tym kierunku, aby zapuszczony folwark podnieść. Bracia powiedzieć kiedyś o nim będą zmuszeni: „Przecież on zda się na coś na świecie, jakkolwiek nie mógł iść temi świetnemi, co my, drogami“.
O, tak, bracia! Jak oni przez ten czas wyrośli, na jakich wyszli paniczów! Jeden studyował filologię na uniwersytecie, drugi wstąpił na praktykę do wielkiego banku. Mimo opieki jednak poczciwej ciotki, obaj potrzebowali pieniędzy, wiele pieniędzy, więcej daleko, niż im mógł dostarczyć ojciec. I dla nich również, wraz z objęciem domowego gospodarstwa, obiecywał sobie następnie szczęśliwych, wolnych od wszelkiej troski czasów. Wszelkie zbywające pieniądze miały im być posyłane a on, o! on będzie umiał oszczędzać i troszczyć się o wszystko byle tylko oni wolnymi byli od kłopotów o bied wszelakich i mogli dążyć bez przeszkody ku wzniosłym swym celom.
Przyjęty temi myślami, szedł Pawełek na pierwszą lekcyę przygotowania do komunii. Było to w słoneczny dzień wiosenny na początku kwietnia.
Młoda trawka na łąkach połyskała zielonawym blaskiem, jałowce puszczały nowe prądki delikatne, mięciuteńkie, na skraju lasu kwitły anemony i żabińce.
Strona:Hermann Sudermann-Kuma Troska.djvu/72
Ta strona została przepisana.