— O panie! Znalazłem syna twego! Siedzi pod drzewem i rozmyśla, a cień tego drzewa nie rusza się z miejsca, mimo że wszystkie inne idą razem ze słońcem.
Sudhadana kazał się zaprowadzić na miejsce i zapłakał.
— Jest piękny, jak płomień na szczycie góry. Olśniewa mnie. Będzie światłością świata. Drżę całem ciałem, widząc go na medytacji.
Król nie śmiał, podobnie jak służebnik, poruszyć się, ni przemówić. Ale nadeszły dzieci, ciągnąc wózek i hałasując potrosze. Służący rzekł im półgłosem:
— Cicho bądźcie!
— Dlaczego? — spytały dzieci.
— Spójrzcie na tego, który duma pod drzewem. To książę Sidharta. Cień drzewa nie rusza się, by mu nie przeszkadzać, przeto i wy mu nie przeszkadzajcie. Wszakże widzicie, że promienieje, jak słońce.
W tej chwili zbudził się książę z zadumy, wstał, podszedł do ojca i rzekł:
— Trzeba zaprzestać pracy, ojcze, a szukać natomiast wielkich prawd.
Powiedziawszy to, wrócił do Kapilavastu.
Strona:Herold Andre-Ferdinand - Życie Buddy.djvu/028
Ta strona została przepisana.