Chybko mknął Kantaka i w chwili, kiedy się otwierało oko świata, najszlachetniejszy z pośród ludzi dostrzegł las, w którym żyli pobożni pustelnicy. Spały tam spokojnie gazele i polatywały bez obawy ptaki. Sidharta nie czuł znużenia, ale zrozumiał, że nie trzeba mu jechać dalej. Zsiadł z konia, pogłaskał go, potem zaś rzekł Czandace, wesoło uśmiechnięty:
— Koń ten jest, zaprawdę, silny i szybki, jak bóg, ty zaś, przyjacielu drogi, towarzysząc mi. okazałeś, jak mnie kochasz i ile wart jesteś. Nie wielu jak ty łączą śmiałość z poświęceniem. Cieszy mnie czyn twój szlachetny. Działałeś, jak przyjaciel, bez nadziei nagrody, mimo że ludzi łączy ze sobą zazwyczaj jeno interes. Uczyniłeś mi przyjemność wielką, teraz atoli wracaj z koniem, bowiem znalazłem las, którego szukałem.
Bohater zdjął z siebie klejnoty i ozdoby i podał je masztalerzowi.
— Weź ten naszyjnik, udaj się do ojca mego, powiedz, by mi ufał i nie martwił się. Zostanę pustelnikiem, nie dlatego, bym nie kochał przyjaciół moich, ani też z gniewu na nieprzyjaciół. Nie czynię tego również, by osiągnąć zbawienie