leżysz martwy w pustkowiu, któż ci pospieszy z pomocą, kto do życia przywróci? Nosiłam cię w łonie przez dziesięć zmian księżyca, o klejnocie mój, a teraz żal mi jeno pozostał!
Rzuciła kwiat na leżącego, on zaś poruszył się i przemówił słodkim głosem:
— Nie bój się, o matko moja, i wiedz, że wszystko, co przeszłaś, nie było daremne. Asita nie skłaniał. Nie umrę, choćby strzaskaną została ziemia, choćby Meru pochłonęły fale morza, a gwiazdy spadły z nieba. Sam jeden z pośród ludzi przetrwam zagładę świata! Nie płacz, matko moja. Bliski jest czas, kiedy posiędę wiedzę najwyższą.
Uśmiechnęła się Maja na słowa syna, oddała mu pokłon potrójny i przy dźwiękach lutni boskich, wstąpiła w niebo.
Bohater spędził sześć lat nad brzegiem rzeki, nie chroniąc się przed wiatrem, słońcem, ni ulewą, a kłuły go bąki, komary i węże. Przechodzący węglarze, pasterze, młodzieńcy i dziewczęta obrzucali go często kurzem i błotem, lub szydzili zeń, on jednak nie czuł tego i nie dostrzegał. Nie jadał prawie nic, poprzestając na jakimś owocu, czy paru ziarnkach ryżu, lub słonecznika. Schudł bardzo, żebra wystąpiły mu, ale pośrodku wyschłego czoła gorzały, jak gwiazdy, oczy jego.
Strona:Herold Andre-Ferdinand - Życie Buddy.djvu/073
Ta strona została przepisana.