— Jest to wielka ryba, Rohita. Każ ją złowić, a choć mało przypadnie mięsa każdemu z chorych, epidemja ustanie zaraz.
Podziękowawszy gorąco staremu lekarzowi, kazał król szukać w morzach i rzekach ryby Rohity, ale nie znaleziono jej i króla ogarnął jeszcze większy smutek. Często słyszał w godzinach porannych i wieczornych głosy wołające:
— Cierpimy, o królu! Ratuj nas!
Płakał gorzko, a raz przyszło mu na myśl:
— Cóż mi z bogactw, cóż mi z władzy, jeśli pomóc nie mogę tym, którzy cierpią?
Wezwał najstarszego syna swego i rzekł mu:
— Opuszczam bogactwa moje i tron!
Potem wstąpił na terasę pałacu, złożył bogom ofiarę z wonności, kwiatów i zawołał:
— Poświęcam ochotnie życie zgoła nieużyteczne. Niechże to przyniesie ulgę nękanym chorobą! Chcę się przemienić w głębinie wód w rybę Rohitę!
To rzekłszy, skoczył w głąb i zaraz wypłynął w postaci ryby. Złowiono go i żywcem jeszcze pocięto na kawałki, w celu rozdania pomiędzy chorych. Nie czuł jednak ciosów noża, zdjęty miłością ku cierpiącym. Epidemja w mieście ustała, a głosy bogów jęły nucić w powietrzu:
Strona:Herold Andre-Ferdinand - Życie Buddy.djvu/116
Ta strona została przepisana.