— Zostańcie ze mną, a dam wam poczesne miejsce pośród uczniów moich, tak że sami zostaniecie mistrzami, równymi mnie.
— Nie chcemy być równymi tobie! — odrzekli. — Nie chcemy szerzyć błędów. Wiemy teraz, co warta nauka twoja. Grzech byśmy popełnili, stając się mistrzami błędu.
Sandżaya nalegał, ale w tejże chwili krew gorąca buchnęła z ust jego, a przyjaciele cofnęli się z przestrachem.
Odnaleźli Buddę, a on rzekł, ujrzawszy ich:
— Oto dwaj ludzie, którzy zostaną pierwszymi
pośród uczniów moich.
I przyjął obu z radością do gminy wiernych.
Wzrastała ciągle liczba wiernych, a król Vimbasara dawał Błogosławionemu ciągłe dowody wiary i przyjaźni. Zapraszał go do pałacu na uczty, kazał w dniach takich przystrajać miasto uroczyście kwiatami, sztandarami i skrapiać ulice wonnościami, a mieszkańcy przywdziewali odświętne stroje. Król sam wychodził naprzeciw Błogosławionego i osłaniał go złotym parasolem.