Strona:Herold Andre-Ferdinand - Życie Buddy.djvu/128

Ta strona została przepisana.

— Mniej by czyniła kobiet wdowami! — narzekała jakaś kobieta.
Uczniowie zachowywali spokój, widząc jednak, że wzrasta gniew ludu, donosili Mistrzowi zasłyszane uwagi.
— Nie baczcie na zniewagi, o uczniowie moi! — mówił im Budda. — Niedługo umilkną języki złych. Tym, którzy miotają obraźliwe słowa, odpowiadajcie łagodnie i pogodnie: Bohaterowie i Mężowie Doskonali nawracają zawsze tem, że znają prawdę. Któż się ośmieli ubliżać Świętemu, który nawraca, znając prawdę najwyższą? Mówcie tak, a ludzie zmilkną i za dni kilka nikt was już w mieście napastował nie będzie, ale przeciwnie, doznacie czci ogólnej.
Stało się, jako rzekł Budda. Zmilkły języki złych, a wszyscy w Radżagrisze czcić jęli uczniów Mistrza.



*   X.   *


Dowiedział się tymczasem król Sudhadana, że syn jego, osiągnąwszy wiedzę najwyższą, przebywa w mieście Radżagriha, w bambusowym lasku, i zapragnął go ujrzeć co prędzej. Wysłał doń gońca, by mu rzekł: