— Ale dobrze, wystawcie mnie na próbę. Wyznaczcie jedną, ja ją wezmę w dziób, zaniosę do sąsiedniego stawu, a gdy popływa trochę, odniosę ją zpowrotem, byście się od niej dowiedziały całej prawdy.
— Zgoda! — zawołały jednogłośnie i wybrały
starą rybę, trochę ślepą, która była atoli mądra
wielce.
Czapla zaniosła ją do stawu, pozwoliła popływać do woli, potem zaś wróciła z nią, a starucha nie mogła się dość nachwalić wybawczyni.
— Bierz nas tedy! — jęły wołać wszystkie — i przenoś pokolei do lotosowego stawu!
— Stanie się, jako chcecie! — odpowiedziała czapla. Wzięła znowu w dziób ową starą rybę, napoły ślepą, ale tym razem nie zaniosła jej do stawu, jeno położyła na ziemi, przebiła dziobem i zjadła doszczętnie, zostawiając jeno ości pod drzewem, którego bóstwem byłem wówczas. Skończywszy jeść, wróciła nad mały stawek i spytała:
— Która chce iść ze mną?
Chcąc poznać co prędzej nowe mieszkanie swoje, cisnęły się ryby, jedna przez drugą do czapli, która mogła wybierać do woli i wkrótce pożarła wszystkie.
Strona:Herold Andre-Ferdinand - Życie Buddy.djvu/135
Ta strona została przepisana.