Strona:Herold Andre-Ferdinand - Życie Buddy.djvu/139

Ta strona została przepisana.

poselstwa mego i straciłem już nadzieję zobaczenia ukochanego syna. Nowina ta jest najradośniejszą z wszystkich. Przestanę płakać i czekał będę cierpliwie świętej godziny powitania syna. Kazał zastawić Udayinowi najwykwintniejsze potrawy, ale tenże powiedział:
— Niczego tutaj nie tknę. nie wiedząc, czy Mistrz mój ma godne siebie jadło. Zabiorę je tedy i wrócę doń powietrzną drogą, jaką przybyłem.
Ale król zawołał:
— Chcę byście, ty i syn mój, mieli ode mnie codzienne jadło swoje, przez cały ciąg podróży. Jedz tedy, a osobno dam ci, co trzeba, dla Błogosławionego.
Udayin nasycił się, a król kazał przysposobić misę najlepszego jadła dla syna. Mędrzec rzucił ją w powietrze, potem uleciał sam, a waza spadła u stóp Mistrza, który podziękował przyjacielowi. Przez cały ciąg podróży latał Udayin do pałacu Sudhadany po żywność dla Mistrza, którego cieszyła wielce ta troskliwość.
Dotarli nakoniec do Kapilavastu. Wszyscy Sakjowie zebrali się na powitanie w miłym, kwitnącym gaju. Ale niektórzy z nich zaczęli szemrać, mówiąc pysznie: