wyzwolenia istot, które rodzą się i umierają! — I oto królu, Sudhadano, zbudziłem się dla mądrości. Jestem Buddą i odkryłem drogę zbawienia. Nie przeszkadzaj mi w tem, co czynię. Ten, który czuwa i czynny jest duchem, ten kto zna tajemne ścieżki cnoty, śpi spokojnie w nabożności na tej ziemi i w innych światach!
Załkał król Sudhadana ze wzruszenia i podziwu, a Budda rzekł mu jeszcze:
— Od cnoty fałszywej odróżnić należy prawdziwą, od drogi złej, drogę dobrą. Śpi spokojnie mąż nabożny na tej ziemi i w innych światach!
Król ucałował kolana syna swego i uwierzył weń, a Błogosławiony uśmiechnął się łagodnie i wszedł do pałacu ojca swego, by głód nasycić.
Kobiety, mieszkające w pałacu, przyszły złożyć Mistrzowi hołd, jedna tylko Gopa nie zjawiła się, a król był zdziwiony.
— Mówiłam jej, by szła z nami, — rzekła Mahapradżapati — ale powiedziała mi: — Nie pójdę z wami! Nie wiem, czy cnotami swemi zasłużyłam na to, by widzieć męża. Jeślim nie