pójdę doń przeto, a może zechce mnie przyjąć do gminy wiernych.
Mistrz przebywał właśnie w gaju, niedaleko Kapilavastu. Mahapradżapati stanęła przed nim i ozwała się nieśmiało:
— Mistrzu! Ty sam jeno i uczniowie twoi
żyjecie naprawdę szczęśliwie. Radabym, jak ty
i towarzysze twoi, kroczyć ścieżką zbawienia.
Uczyń mi łaskę i przyjmij mnie do gminy wiernych.
Mistrz milczał, a ona podjęła na nowo:
— Czyż mogę być szczęśliwą wśród świata, którego nie kocham? Poznałam znikomość jego uciech, pragnę iść drogą zbawienia. Przyjm mnie do gminy! Dużo kobiet pragnie mnie naśladować. Uczyń nam łaskę i przyjmij nas!
Mistrz milczał dalej, a ona podjęła raz jeszcze:
— Nie zdołam już wyżyć w pałacu. Miasto zaległy ciemności! Ciężą mi złotolite szaty, naramienniki. Chcę wkroczyć na drogę zbawienia. Kobiety skromne, nabożne, pragną mnie naśladować. Daj kobietom możność wstąpienia do gminy wiernych.
Po raz trzeci nic nie odrzekł Mistrz. Mahapradżapati wróciła, płacząc, do pałacu. Nie mogąc się jednak pogodzić z klęską, postanowiła iść raz jeszcze i błagać Mistrza.
Strona:Herold Andre-Ferdinand - Życie Buddy.djvu/184
Ta strona została przepisana.