Strona:Herold Andre-Ferdinand - Życie Buddy.djvu/192

Ta strona została przepisana.



*   III.   *


Po trzech miesiącach wrócił Mistrz z nieba i poszedł do Sravasti. Zbliżał się do parku Dżety, gdy mu zaszła drogę dziewczyna, służąca pewnego bogatego mieszkańca miasta, który był właśnie w polu. Niosła mu pełną ryżu misę, a ujrzawszy Buddę, uczuła wielką radość.
— Oto Mistrz! — powiedziała sobie. — Oto Błogosławiony! Widzę go i jestem blisko niego! Z jakąż radością dałabym mu jałmużnę! Ale nic nie mam przy sobie.
Westchnęła, potem spojrzenie jej padło na misę z ryżem.
— Ten ryż, to posiłek pana mego! Nie może on już uczynić ze mnie niewolnicy, albowiem jestem nią. Zbije mnie tylko i okuje w kajdany, ale niczem mi są te kary! Dam ten ryż Błogosławionemu.
Uczyniła tak. Błogosławiony poszedł do parku Dżety, a uśmiechniona służąca stanęła przed panem swoim.
— Gdzież mój ryż? — spytał zdaleka już.
— Dałam go w jałmużnie Mistrzowi. Ukarz mnie, o panie, a płakać nie będę, bowiem raduje mnie to, com uczyniła.