— Co ci do tego! — Czekała, aż park opustoszał, ale nie wchodziła doń, tylko wracała do fałszywych ascetów. Spędzała z nimi noc, potem wczesnym rankiem stawała przy wejściu do parku, tak by ją widzieli ci, którzy szli rano na naukę. Jeśli ktoś spytał skąd wraca, odpowiadała:
— Co ci do tego!
Po miesiącu zmieniła odpowiedzi. Pewnego wieczora rzekła:
— Idę do parku Dżety, gdzie mnie czeka Mistrz! — a rano znowu: — Wracam z parku Dżety, gdzie spędziłam noc z Błogosławionym! — przez to wielu prostaczków zaczęło wątpić i posądzać Mistrza o grzech nieczystości.
W szóstym miesiącu owinęła brzuch płótnem, a prostaczkowie, widząc ją w ciąży, szeptali sobie, że cnotliwość Mistrza jest pozorem jeno.
Gdy nadszedł dziewiąty miesiąc, przywiązała sobie na brzuchu polano i stąpała powoli, jakby z wysiłkiem. Pewnego wieczora weszła do sali, w której Mistrz nauczał prawa, spojrzała nań zuchwale i rzekła ze złośliwością:
— Uczysz lud prawa, głos twój jest słodki i miodowe słowa. Natomiast ja, która zaszłam w ciążę z twej winy, nie mam przytułku, by urodzić
Strona:Herold Andre-Ferdinand - Życie Buddy.djvu/201
Ta strona została przepisana.