Strona:Herold Andre-Ferdinand - Życie Buddy.djvu/209

Ta strona została przepisana.

mużny, sam jednak Bharadvaja zawołał opryskliwie:
— Idź sobie, mnichu, nie dajesz zgoła dobrego przykładu życiem swojem. My pracujemy, spełniamy wszystko, co trzeba w każdej porze roku, orzemy i siejemy we właściwym czasie, a także zbieramy plony tej pracy. Sami sobie dajemy pożywienie, a zwiózłszy je do stodół, spoczywamy, mając do tego prawo, i zabawiamy się. Ty zaś włóczysz się jeno po drogach i co najwyżej zdobywasz się na to, by podać swą miskę napotykanym ludziom. Lepiejbyś uczynił, orząc i siejąc.
Mistrz odparł z uśmiechem:
— Podobnie jak ty, przyjacielu, orzę i sieję, a po pracy jem.
— Orzesz i siejesz? — zdziwił się Bharadvaja, — Czy liż mam ci uwierzyć? Gdzież są woły twoje, ziarno i pług?
A Mistrz rzekł mu:
— Czyste poznanie, oto ziarno dostojne, które sieję. Święte czyny, to deszcz żyźniący ziemię, gdzie ziarno kiełkuje. Pług mam też mocny o lemieszu mądrości, a czepigach prawa. Zaprzęgam doń wołu potężnego, to jest wiarę czynną. W polu, które uprawiana, nie pleni się chwast pożądania, zaś w czas żniwa, plonem moim jest nirwana.