Poszedł dalej, ale bramin podążył za nim, chcąc teraz słuchać nauk jego.
Gdy weszli do miasta, tłumy podziwiały gromadkę tancerzy. Zwłaszcza córka ich kierownika zwracała uwagę pięknością i wdziękiem, a wszyscy nieposkromieni pałali żądzą jej miłości. Miała imię Kulavaja.
Tańczyła, śledzona pożądliwemi spojrzeniami, a wiedząc dobrze, że budzi namiętności, wołała raz po raz:
— Podziwiajcie mnie, panowie! Czyż która z mieszkanek Radżagrihy może się ze mną równać?
— Tak! — rzekł bramin Bharadvaja. — Niczem jest piękność twoja w porównaniu z pięknością Mistrza!
— Radabym zobaczyć tego pięknego Mistrza! — odparła Kulavaja. — Zaprowadźcież mnie do niego.
— Otom jest! — rzekł Błogosławiony.
Zbliżył się.
Tancerka patrzyła nań długo i powiedziała wreszcie:
— Jesteś piękny. Zatańczę dla ciebie.
Jęła tańczyć, zwolna naprzód, owita mnóstwem zasłon, z pośród których widać ledwo było jej oblicze, jakby była królową gwiazd, pośród chmur
Strona:Herold Andre-Ferdinand - Życie Buddy.djvu/210
Ta strona została przepisana.