ciąć w pasy nogi i zalewać rany gorącą, słoną oliwą, zaś kat, spełniający te polecenia, płakał rzewnie.
Tego samego dnia, kiedy Adżatasatru obmyślił dla ojca śmierć w mękach, urodził mu się syn. Króla ogarnęła radość, zmiękł w sercu i posłał do więzienia z rozkazem zaniechania tortur. Ale było już za późno, gdyż stary Vimbasara zmarł w mękach.
Skrucha przeniknęła do duszy Adżatasatru, a stało się to, kiedy usłyszał, jak kołysząca niemowlę królowa Vacidehi nuciła mu:
— Oby ojciec twój był tak dobrym dla ciebie, jak był dlań ojciec jego. Będąc dzieckiem, ojciec twój zachorzał na wrzód, który mu się zrobił na palcu. Jęczał i płakał, ponieważ zaś nie było maści, dziadek twój wyssał własnemi ustami materję, a ojciec doznał ulgi. O maleńki mój, kochaj ojca, swego i nie karz go za okrucieństwa na Vimbasarze popełnione.
Rozpłakał się Adżatasatru, uczuł straszne wyrzuty sumienia, jawiły mu się po nocach krwawe nogi ojca, słyszał jęki starca, płakał, dostał gorączki i zawezwano doń lekarza, imieniem Dzivaka.
— Nic ci nie poradzę! — rzekł Dzivaka. — Ciało twe zdrowe jest. Udaj się do Błogosławio-
Strona:Herold Andre-Ferdinand - Życie Buddy.djvu/225
Ta strona została przepisana.